
Jak zmienić świat nie wychodząc z domu. Listy do Ludzi cz.2 #bądźzmianą
O ZMIANIE
Bądź zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.
Jest to cytat. Cytat z internetu. Cytat filozoficzny i głęboki. Cytat, który ląduje na obrazkach z cytatem.
Jedni mówią, że powiedział to Gandhi, inni, że nie Gandhi, ale to nie ma totalnie znaczenia, kto powiedział to pierwszy, bo dzisiaj mówię to ja i powiem jeszcze nie raz.
Bądź zmianą. Bądź.
DZISIAJ dla mnie to już nie jest cytat. Nie „jakiś” cytat. Z pełną odpowiedzialnością – staram się, aby to była moja życiowa droga. Mój styl życia. Nie tylko moja pisarska kreacja na blogu.
Co to oznacza i co ja mam tak właściwie na myśli pisząc w kółko o tej zmianie?
Kiedy pisałam swój pierwszy tekst na facebook, ‚Życie jest walką’- TEN TEKST chciałam zwrócić się do ludzi i powiedzieć im (Wam!) jak ważny jest uśmiech, dobre słowo, życzliwość na ulicy. Chciałam przekazać trochę dobrej energii, prosto z Serca.
Pisałam go z poczuciem jakiejś misji, naprawy świata, bycia choć jeden raz inną postawą w internecie, niż narzekanie, hejt, ironia. Pamietam jak autentycznie bałam się przy publikacji, że ta moja otwartość, to Serce, zostanie zgniecione jakimś śmiechem, że to nie ma sensu i że urwałam się z księżyca ( doprawdy stamtąd 🙂 Ale to było silniejsze… Radość dawania dobra słowem była silniejsza. Zawładnęła mną i złożyłam blog o nazwie Wyższe dobro.( jakże zuchwałe! :))) Z kropką na końcu, bo Dobro i kropka. Blog z 'misją ’ naprawy świata energią słowa. Chciałam na nim podzielić się Sercem, zamierzałam pisać do ludzi, co czuję, po prostu. Chciałam przelać całą moją radość na klawiaturę i posłać dalej w świat. Sprawić, że ktoś się uśmiechnie. Że ktoś będzie miał lepszy dzień. Pisać o tym, jak cudowne jest życie. Pisanie jest dla mnie jak oddech, jak najdoskonalsze narzędzie komunikacji, coś, bez czego nie jestem w stanie wyrazić siebie. To jestem ja w medytacji, to jest moje Serce, które płonie, to jest cząstka mojej Duszy, która w ten sposób dzieli się swoją Miłością, która w radosny sposób tworzy i realizuje swój obrany cel. Mój blog to moje miejsce, w którym pisze o Miłości. Do życia, do świata, do drugiej Istoty żywej. Jednak słowa pozostają w obrębie słów, a życie dzieje się poza blogiem, publikacją w sieci, komputerem. Daleko poza doskonale spokojnym stanem medytacji, przy kadzidle, kwiatach, kryształach i mapie świata nad głową. Daleko od kącika w kuchni, “mojego miejsca w domu” skąd układam stan Miłości w litery. Litery w słowa. I choć Wielkie Słowa, to wciąż słowa. Dla kogoś aż, dla kogoś tylko. Tylko słowa.
Bądź zmianą… Nie tekstem o zmianie.
To moje życie, moja obecność , moje decyzje i moje reakcje mają nią być. Moje bycie dla drugiej osoby, kiedy nie może, nie umie, nie wie jak.
Życie rozgrywa się w codziennych relacjach z ludźmi. Z dzieckiem, partnerem, przyjaciółmi, nieznajomymi. Z każdą spotkaną na naszej drodze osobą.
„Bądź zmianą.” Rozbrzmiewa za każdym razem, kiedy jestem o krok od wybuchu złości i dudni w głowie za każdym razem, kiedy nie umiem go powstrzymać. “Bądź zmianą”.
Im więcej o tym piszę, tym silniejszą mam potrzebę skontrolowania swoich słów na płaszczyźnie rzeczywistości. Czy moje blogowe Wyższe DObro., instagramowa matka.boska , Adrianna, mama Ada, partnerka, córka, sąsiadka, klientka to ta sama osoba?
I przyznam, że im dłużej przebywam w tej swojej misji zmiany świata słowem, tym bardziej czuję, że nazywanie ‘misją’ mojego przedsięwzięcia mija się z celem. To nie blog ma być moją misją. Nie hasła na instagramie. Nie hasztagi, zasięgi postów, statystyki strony ( Wstawić jakiś działający, zaczepny tekst o tym, jak ważne jest udostępnianie treści – bo zasięgi!!! Bla, bla – nie umiem marketingu… Jeśli dotrwałeś do tego momentu i podoba Ci się to, co czytasz – udostępnij proszę, bo dzięki temu dobre słowa dotrą do większej ilości ludzi :))
Bądź zmianą… W byciu zmianą, chodzi o nie mniej, nie więcej jak tylko o … BYCIE.
Bycie zmianą nie może polegać tylko na chodzeniu, mówieniu, pisaniu, nauczaniu o tej zmianie. Tu potrzeba bycia.
Bycie zmianą, to każda decyzja, którą podejmujesz, żeby dać drugiemu człowiekowi dokładnie taką reakcję, jaką Ty byś chciał dostać. Na ból, lęk, nerwy, nawet nienawiść, agresję… Czy chciałbyś będąc w ataku wściekłości na swoje niepowodzenie dostać w twarz wypunktowaniem swoich słabości? Czy raczej potrzebowałbyś w tej burzy emocji łagodności, miękkiego serca, ciepłego głosu? Zrozumienia? Ukojenia?
Czy złość niweluje złość, przemoc niszczy przemoc, złośliwość łagodzi ból? Od kiedy to wrzask zagłusza wrzask, płacz ucisza się krzykiem, a lęk znika po nazwaniu go śmiesznym?
“ Bądź zmianą, którą chcesz widzieć” to obecnie filtr, przez który ja patrzę na świat.
Oczywiście, że nie jestem w stanie każdorazowo reagować z poziomu Miłości absolutnej , ponieważ gdyby tak było, byłabym buddą. Albo świętą Adrianną znad 7 Mórz, Matką Boską Roślinną. Nie jestem. Jest to moje życzenie, by dawać tylko Dobro i Miłość, ale wciąż jestem człowiekiem. Tylko i aż.
Dołączyłam do ruchu zmiany Ziemi… nie, ja tworzę ten ruch całą sobą, moim życiem, moją postawą, każdym moim wyborem, każdą próbą, w jakiej stawia mnie drugi człowiek testując, czy moje gadanie o miłości to tylko te piękne słowa w wierszykach. To jest moja decyzja każdego dnia, w każdej sytuacji, w każdej interakcji – czy odpowiedzieć z poziomu ego- złością, niezrozumieniem, nieświadomością czy dokonać wyboru i z pełną świadomością na sączącą jadem ranę przykleić łagodny plaster ciepłego słowa?
Jak miałoby zadziałać wobec pełnej krzyku sceny agresji na nieświadomce, dowalenie do tego jeszcze złości i nerwów od drugiej osoby? Czy nie powiększa to tylko skali konfliktu? Oczywiście, że w tej sytuacji wydaje się niemal niemożliwe, zachowanie postawy kwiatu lotosu na niewzruszonej tafli jeziora, ale codziennie, gdzieś na świecie, ktoś robi coś niemożliwego. 🙂 A wtedy reszta świata mówi: O, patrzcie, da się! Niektórzy stoją i tylko patrzą, niektórzy podziwiają, niektórzy przewracają oczami 'co to za dziwactwa’ a jeszcze inni zapalają się i też chcą zrobić 'coś niemożliwego’.
Zmiana zawsze zaczyna się od Ciebie. Jeżeli chcesz cokolwiek zmienić w swoi życiu, to jesteś w idealnym położeniu, ponieważ możesz to zrobić. 🙂
Moją religią, filozofią, polityką, systemem wartości, stylem życia jest Miłość.
Nie napiszę, że wierzę w to, że miłość zmieni świat. Ja to WIEM. Widzę to. To się dzieje na moich oczach. Wiem, że nie istnieje na tym świecie żadna potężniejsza moc niż Miłość. Widzę, jak zmieniła mnie. Nie mogę i nawet nie zamierzam, mówić tobie, czy i jak masz się zmienić. Mogę opowiedzieć Ci, co ja zmieniłam w swoim życiu i swoich wyborach i jak to wpłynęło na moje otoczenie. Potem możesz wybrać, czy chcesz spróbować w swoim życiu takich samych decyzji, takich samych zmian, czy innych, swoich własnych , czy żadnych w ogóle.
“Bądź zmianą, którą chcesz widzieć” nie polega na powtarzaniu wszystkim dookoła “EJ TY! Mam dla ciebie komunikat – bądź zmianą, ty też i ty! E! ZMIENIAJMY ŚWIAT!!! NIECH KAZDY BEDZIE ZMIANĄ!!! Wszyscy , teraz!!”
W myśl zasady – ja robię, zamiast mówić o tym, że robię.
Jestem zmianą.
Należało tylko uwolnić się od misji „muszę zbawić świat, musze zmienić świat“. Bo wcale nie muszę zmieniać całego świata i nie to jest moim zadaniem tu. Niczyim zadaniem nie jest. Moim zadaniem jest tylko rozwój mojej własnej świadomości, doświadczanie mojej duszy. Mogę oczywiście mówić i pisać o tym, jak moja własna zmiana oddziałuje na mój świat dookoła. I jak udziela się innym. I to jest oddziaływanie o ogromnej sile. Największej. Bycie przykładem w sytuacji, w której Twoje otoczenie zareagowałoby na nieświadomce, a tu pyk, siemanko, tu Miłość Wysoka, przejmuję ten obszar. Tylko ja nie jestem tutaj jakim wybrańcem czy kimś o większej mocy, niż Ty czy ktokolwiek inny, że ja będę tu nagle zbawiać świat. Moja zmiana świata polega tylko – i aż – na tym, że ja zmieniam siebie, moje emocje, myśli, reakcje, podążam a momentami jeszcze pełzam 😉 drogą Miłości i Światła. I to jest moja misja na Ziemi, mój ‘cel’, nic poza tym. Istnieć jako ta kropelka z oceanu, przejawiać się jako Miłość. Kiedyś myślałam, że muszę coś zrobić z tym światem, muszę z czymś walczyć, mam jakąś misję, że jak nie zmienię świata, nie naprawię go i nie bede nawoływać do jego naprawy, to kto? Teraz wiem, że moja jedyna misja polega na tym, że zmieniam siebie i Tobie też mogę powiedzieć, że to jest jedyna praca na tym planie. Jedyna, na jaką ‘musisz’ czy ‘powinieneś’ się porywać. Zacznij od siebie.
“Bądź zmianą, którą chcesz widzieć w świecie”
To jest tylko prosty komunikat, przypominajka, zwrócenie się do Ciebie, byś pamiętał gdzie leży źródło tej zmiany- ty nią bądź. Nie skupiajmy się jednak na czynności przypominania o tym wszystkim dookoła. Najwięcej energii niech idzie na samo bycie. Istnienie jako zmiana, jako inna postawa, jako wybór miłości zamiast nienawiści. Więcej damy ludziom poprzez bycie zmianą, innymi decyzjami, postawą, która jest inna, pełna serdeczności i dobra. I oczywiście, że słowa są ważne.! Docierają do o wiele większej ilości ludzi, niż czyny i postawa, ponieważ jeden człowiek nie może być w wielu miejscach i sytuacjach na raz, wobec tego siła rażenia jest dużo mniejsza. Jeśli jednak już uderzysz opryskliwego typa bombą z uśmiechu i uprzejmości prosto w ryj to efekt będzie taki, że rozbroisz gościa, ponieważ on się w ogóle tego nie spodziewa. Twoja zgoła zaskakująca i totalnie różna od dotychczasowych z jakimi miał do czynienia reakcja może go jeszcze bardziej podpalić, przez co stanie się jeszcze bardziej agresywny słownie… ale… jeśli dostrzeżesz, pod warstwą tej jego agresji, lęku, jego wewnętrznej walki z samym sobą, pod jego przestraszonym ego, jeśli tylko dostrzeżesz tam drugiego człowieka, takiego jakim jest – w jego czystej formie, jego duszę, tę boską cząstkę, jeśli tylko dostrzeżesz siebie w tym człowieku – siebie samego i te same lęki, te same schematy, ten sam ból oraz identycznie zbudowane na ego, to nie będziesz czuł potrzeby 1) oceniania go jako popapranego gbura 2) reagowania na jego słowa.
Ponadto – pomyśl o tym, jakbyś Ty chciał być potraktowany na miejscu tego człowieka. Fajnie by było, jakbyś był ognistą kulą nerwów i na to natrafił na zstępującego z niebios na brokatowej chmurce anioła, który bierze cię w ramiona i jakimś magicznym słowem sprawia, ze twoje zdenerwowanie znika? Po pierwsze , zdradzę ci sekret – sam masz takiego anioła w sobie. Jeżeli zaczniesz od uświadomienia sobie, że Ty sam masz moc decydowania o swojej reakcji na sytuację .
Ktoś musi zacząć. Od kogoś musi zacząć się zmiana.
Jeżeli wymagasz od ludzi, że przestaną być wkurzający w kolejce, ciskać się do siebie nawzajem, złośliwie komentować to jakim cudem zamierzać zmieniać ich postawę, reprezentując identyczną? Widzę, jak abstrakcyjnie dla wielu brzmi – reaguj na chamstwo dobrym słowem i uśmiechem, bo to prawie jak ‘ zło dobrem zwyciężaj ‘ a to juz za mocno kojarzy się z biblią i kościołem. Ale jak do licha, pytam, zamierzasz ‘oduczyć’ gbura bycia gburem? Serwując mu w odpowiedzi na jego prostactwo podobny zestaw zachowań? Czego go to uczy? No tak , zachowałem się prostacko, więc dostałem w zamian to samo, super, równowaga zachowana , pójdę zepsuć komuś humor gdzie indziej. Bycie prostakiem jest spoko, tu rzucę swój gburowaty ton to mi odpowiedzą tym samym- znaczy, ze działa, juhu, jestem ważny, jestem górą, bo moje buczenie sprawia, ze inni zaczynają buczeć tak samo jak ja. Zarażam swoim gburstwem. Podaj dalej.”
To błędne koło, a bieganie w kołowrotku to zabawa dla chomików a nie dla ludzi, którzy są istotami zdolnym do wysokich uczuć jak Miłość, współczucie, zachwyt nad pięknem oraz miłość.
Nie wiem jak Ty, świecie, ale ja zamierzam wpompować w przestrzeń tyle Miłości, dobrego słowa, ciepła i słodyczy, że nikomu nie będzie się chciało do siebie pyskować i złorzeczyć.
Chcesz swoim skwaszeniem wyprowadzić mnie z równowagi? Próbuj, zabiję Cie swoja życzliwością.
Zamierzasz sprawdzić moją cierpliwość ? Powodzenia, mam 7 letnie dziecko, które nie przestaje nawet na chwile mówić.
Myślisz, że Twój gburowaty ton sprawi, że się oburzę i odpowiem tym samym? Uważaj, bo szybciej odbije ci się lukrem niż sprowadzisz mnie do swojego poziomu.
Próbujesz wylewać na mnie ocean swoich własnych lęków i nieakceptacji? Kochanie, niczym mnie nie zaskoczysz, ponieważ też byłam w tym miejscu, więc wiem doskonale, przez co przechodzisz. Nawet gdy tego nie przyznasz, gdzieś pod spodem czekasz na tę jedną osobę, która zareaguje inaczej niż wszyscy, która roztopi ten twój cwaniacko niepewny lęk , który wyrzucasz wszystkim na zewnątrz, czekając , aż ktoś go wreszcie zabierze.
Jesteś CHODZĄCĄ złośliwostką i czekasz tylko, aż ktoś nadzieje się na Twoją ironię, zasłaniając się tym, że ktoś kiedyś postawił sarkazm blisko inteligencji? Czy naprawdę oznaką najwyższego rozwoju umysłowego człowieka jest ironiczny żarcik zamiast przemilczenia?
Mam wrażenie, że tak bardzo wyśmiewa się postawę, że w zamian za nienawiść można podarować miłość, że nikt nawet nigdy nie sprawdził, czy to działa i nie zamierza spróbować innej drogi, innej reakcji, odpiąć swojego starego schematu.
Hej, a próbowałeś kiedyś w ogóle?:) Czy to funkcjonuje jako przekonanie ‘nie bo nie’? Bo grzeczność to frajerstwo? Bo nie pokazanie, że przecież to ja mam rację, to słabość? Bo 'odpuszczenie’ komuś kłótni i potyczek słownych stanowi o jego strachu przed przeciwnikiem?
A może to wszystko to nie frajerstwo, słabość i dawanie sobie pluć w twarz a zwyczajne ego, które podpowiada – no nie, no chyba się nie dasz, chyba nie pozwolisz, chyba nie będziesz patrzeć, chyba to , no chyba ty ! Musisz się bronić, a raczej twoje ego musi się bronić, ponieważ czuje się bardzo zagrożone, że ktoś, jakiś inny człowiek, okaże się stroną prowadzącą w sporze, okaże się, że to on ma rację lub nie zostanie wyprowadzony z błędu. Że będzie górą. Że pomyśli, że wygrał.
Ego kocha mieć rację, pławi się w poczuciu wyższości, rośnie w siłę, kiedy może utrzeć komuś nosa.
Ego bez przerwy coś MUSI. Coś udowodnić. Musi mieć kontrolę. Sprawować władzę. Mieć więcej. Wiedzieć lepiej.
Celem ego jest przetrwanie, ale nie żyjemy już w czasach, gdzie musimy odczuwać stały lęk o egzystencję ponieważ nie polujemy na zwierzynę (he,he) oraz nie musimy przed nią spierniczać na drzewo. Ale to było miliony lat temu (przynajmniej tak twierdzi historia, której uczą nas w szkołach.:) Miliony lat ewolucji na marne iść nie mogą, a chyba nie po to tylko ta ewolucja, żebyśmy dzisiaj mieli w jaskiniach prąd i 24/7 fejsa (a tak, bo zasięgi, pamiętacie? :)) Wniosek z tego taki, że nie trzeba się bać kochać.
Lęk leży totalnie po przeciwnej stronie Miłości. Leży i zalega i trzyma przy podłodze podczas gdy Miłość tańczy i wiruje , unosząc się nad Ziemią, wzbija Cię do gwiazd.
A więc… co do zmian. Jedyną pewną rzeczą jest zmiana.
A nie.
Zmieniłam zdanie. 🙂
Jedyną pewną , stałą, niezmienną wartością jest Miłość .
Może Ci się spodobać

Mam śmiałą wizję świata i nie zawaham się o niej napisać!
22 grudnia 2020
Za najlepszy rok życia, a to dopiero początek!
31 grudnia 2020