Największy problem tego świata, to ludzie, którzy uważają, że ten świat ma jakiś problem.

cóż za zuchwały wstęp! a może wcale nie zuchwały, ale takie pytanie mam:

Czy my czasem nie żyjemy w permanentnym  przeświadczeniu, że wszystko w życiu  należy ulepszać i zmieniać, dopasowywać, przerabiać i jeszcze raz ulepszać.??

Ewolucyjny pęd.

Ewolucyjna pętla co jakiś zjadająca swój ogon.

Cały czas oczekujemy, że powinno być inaczej, lepiej i bardziej i więcej. No weź się świecie, daj od siebie coś więcej. Bo ja chcę od życia coś więcej.

Czy nie?

Tak tak, ten świat jest całkowicie zjebany, zupełnie nie do życia, nie taki jak chcę, inny ma być.

 

Pędem ku wsteczności

 

I zazwyczaj zaczynamy zmiany oczywiście najpierw od świata zewnętrznego. Tak, tak, świat trzeba zmienić. Łączymy się w grupy, aby razem głośniej nas było słychać. Krzyczymy przeciwko odbieraniu praw człowieka, praw kobiet, praw zwierząt, walczymy o pokój, o wolność, o rację. Walczymy, cały czas o coś walczymy. Jeśli nie za czymś, to zdecydowanie przeciwko. Czy życie to walka z życiem? No wątpię. A ja chcę to soczyste życie mieć teraz i tu i w każdym momencie mojego życia i wcale nie za jakiś czas, jak już łaskawie uznam, że prawie dogoniłam oświecenie.

Tymczasem walutą w tym świecie jest – uwaga – energia. Nie pieniądz, jak zwykliśmy mówić, ale energia, bo pieniądz jest również energią, jej nośnikiem.

Energia zawsze podąża za uwagą. Na co kierujesz uwagę, to tworzysz. Jeśli kierujesz uwagę na brak, to stwarzasz brak. Jeśli kierujesz uwagę na walkę, to nigdy nie zastaniesz pokoju. Walkę ze światem, ze sobą, ze swoją naturą czy z tym  zestawem cech, który świat nazwał 'słabościami’.

 

 

 

Więc jaki wybór pada na Twoje TERAZ, na każde Twoje teraz, w tym świecie? Czy to nadal świat, w którym wszystko musisz naprawić, czy może wszystko staje się naprawione, kiedy nic już nie musisz?

 

 

 

Czy gdybyś mógł wybrać w każdej sekundzie, o czym jest Twoje życie, to byłby to świat obfity w doskonałość, czy niekończąca się odchłań “gdyby tylko to zmienić na lepsze”???

Wybierz więc.

 

 

Uwaga skierowana na dziurę zwaną JESZCZE TYLE DO DOSKONAŁOŚci nie przynosi niczego więcej, poza tkwieniem w stanie deficytu.

Ale jak inaczej mieć to poczucie jednak rozwoju, kiedy już się stwierdzi, że przecież jest dobrze, jak jest?

Czy da się to mieć jednocześnie z gonieniem za tym? Aby w tym samym momencie czuć się sytym, jak i czerpać przyjemność z zaspokajania głodu tą pyszną strawą życia??

Być jednocześnie W i poza? 

Czy to nie ta kwantowość stanów, gdzie jesteś i cząstką i falą w tym samym momencie? Tym a jednak tamtym.

Fala chce płynąć na przód drążąc nowe ścieżki, ale cząstka jest boska w tu i teraz, w tym momencie bezruchu, jest doskonała zupełnie bez potrzeby dogonienia jakiegoś “KIEDYŚ” w przyszłości, które miałoby niby zagwarantować, że od tamtąd zaczyna się lepsze życie. Kiedy już się poznam, zintegruję, poukładam, wszystko przepracuję i coś tam, coś tam, bla bla bla.

A czemu niby nie od TERAZ?

Czy na tym właśnie polega dualizm? Bieg po ewolucję, aż do momentu tu i teraz, w którym wszystko jest doskonałe, dopóki już nie jest i chcemy więcej.

Taniec sprzeczności i nieustanne falowanie po przeciwległych krańcach skali. Od bezruchu w pęd.

Proszę, oto TERAZ

Proszę,

to nasze doskonałe TERAZ.

Już tu jest.

TU.

(to leśna paproć wyglądająca jak pietruszka)

Umysł po mistrzowsku wynajduje co rusz to nowe powody, dlaczego jeszcze nie jest conajmniej zajebiście, tak jak miało być. A kiedy w sumie jest , to zawsze znajdzie jakieś ALE.

Ale mogłoby być lepiej.

I na pewno nie tak.

Więc próbujemy naprawiać świat, myśląc o tym, że wymaga on naprawy i on w efekcie się wcale nie zmienia.  Bo cały czas myślimy – co by tu jeszcze naprawić, tyle jeszcze do zrobienia. W efekcie otrzymujemy niekończący się ciąg wydarzeń, które – wedle naszych myśli – daje nam Wszechświat, aby było dokładnie tak, jak myślimy , że jest – świat wymaga naprawy.

W tym próbujemy naprawić swoje dzieci, żeby były inne, bardziej jakieś, nie takie jak są.

Wydaje nam się, że mamy prawo naprawić partnera/kę, wyrzucając mu/jej, że Ty się zmień, Ty nad sobą popracuj, Ty masz jakiś ze sobą problem, nie jesteś taki, jak masz być, nie taką/ego Cię wyśniłam.

Kiedy sobie ubzduraliśmy, że mamy prawo do wchodzenia do czyjegoś życia i wytykania palcem, co ja widzę, że tam nie gra. Wiesz co? Twoja własna, fałszywa melodia.

W Twoim własnym uchu.

Może brzmi jak …. jeszcze tak stąd daleko do doskonałości… ;(((

Kończymy na naprawie siebie, wychodząc z założenia, że życie to nieustanny proces odkrywania tego, co jeszcze wymaga naprawy. Naprawiania, naprawiania , naprawiania do usranej śmierci. Koniec życia.

 

 

 

Tymczasem jedyny problem, jaki ma ten świat, to ludzie, którzy myślą, że ten świat ma jakiś problem.

To ludzie, którzy bez przerwy chcą go naprawiać, myśląc, że są tu po to, aby naprawiać świat i innych ludzi. Pogoń za doskonałością nigdy się nie kończy, a najpewniej dopiero w momencie, gdy przestajemy ją gonić.

Ot i cała filozofia.

jedyny problem, jaki ma ten świat, to ludzie, którzy myślą, że ten świat ma jakiś problem.

Walutą w tym świecie jest energia. Wcale nie pieniądz.

I to Twoja energia. Masz dokładnie to, co myślisz o sobie i świecie. Za chwilę pojedziemy z równoległymi rzeczywistościami, lecz to na za kilka następnych wpisów, niech no się najpierw upewnię, czy ja w ogóle rozumiem co widzę i czuję, co rozumiem, i czy WY nadążacie za tym szaleństwem 😀

Proszę o podniesienie rąk w górę, kto gdzieś ma ze mną po drodze!

Kto nie ma, też niech podniesie, pomacha, jedna Ziemia, pokój, elo.

note to self

Sama byłam przez chwile na misji, ze absolutnie muszę sprawić, żeby świat był lepszy. Wychodząc oczywiście z błędnego założenia, że z tym światem jest coś nie tak i że wymaga naprawy. To ze mną było coś nie tak w tym aspekcie, a najpewniej był to brak akceptacji zastanego świata i odrobina rebelianta, który potrzebował wcisnąć swoje 5 groszy i wykrzyczeć swoje, jakże bezsensowne, ja się nie zgadzam, mam prawo, słyszycie ?! No one cares.

Świat został , jaki był , przynajmniej we wrażeniu ogólnym, pozostał po prostu sobą. Światem , w którym jest miejsce na każdy aspekt , łącznie z tzw krzywdą, tzw niesprawiedliwością, tzw brzydotą, bólem, złem, wszystkim tym, co umysł bardzo nie chce, aby mu się przydarzyło. Ale będzie się przydarzać, bo to jest Ziemia, taki mamy plan. A może wcale nie, ponieważ to wszystko istnieje tylko w naszym wyobrażeniu o świecie?

Więc dzisiaj, tym samym rebelianckim głosem, lecz już na inną melodię, wołam:

Ej, ty, świecie! A zostań sobie jaki tam chcesz!

a ja, co ja chcę wiedzieć?

Tę niekończącą się obfitość doskonałości, po którą tu przyszłam wraz z innymi ludźmi i która jest na wyciagnięcie, hmmm.. myśli. Tak, tak, na wyciągnięcie myśli. 🙂

 

I tu się zaczyna KREACJA, boska cząstka w procesie tworzenia rzeczywistości. 

 

Zaraz wracam, moi podniebni astronauci ;*

Be the change you want to see in the world.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *