
Słyszę głosy w swojej głowie ale słucham tylko jednego
Nie chcę przemawiać z pozycji jakiegoś przewodnika duchowego, umówmy się, że będę pisać o swoich doświadczeniach, a Ty weźmiesz z tego dla siebie tylko tyle, ile uznasz za przydatne w swoim życiu, dobrze? Nie znam uniwersalnego przepisu na szczęście i spokojne życie, ale powiem Ci co zadziałało u mnie. Nie traktuj nigdy niczyjej prawdy jako prawdę ostateczną. Napisz swoją. Żyj nią. Zmień swoją prawdę, kiedy tylko uznasz, że przestała Ci służyć.
Powoli dociera do mnie coraz szerszą siłą rażenia, że wcale już nie muszę przeglądać się w innych ludziach, żeby odbić sobie od nich siebie i na tej podstawie wyliczyć swoją wartość. Kiedyś, żeby ruszyć do przodu, potrzebowałam usłyszeć, że mogę, że sobie poradzę. Usłyszeć od kogoś innego, że jestem w stanie, bo samej sobie nie wystarczyło uwierzyć.
Dzisiaj nie potrzebuję usłyszeć, że to co robię i w jaki sposób, jest słuszne. Że ktoś się z tym zgadza. Że choćby rozumie moją drogę.
Uświadomienie sobie tego jest z jednej strony ciężkim przypadkiem, bo dowiadujesz się, że całe swoje życie robiłaś totalnie odwrotnie i nagle stałaś się innym człowiekiem w pewnej sferze życia. Nie tym bynajmniej, którego dotąd hodowałaś pod kopułą.
Silnym. Odważnym. Niestrudzonym. I – na miłość boską – konsekwentnym. To jeszcze ja, czy już nowa ja? To poważna zmiana.
Zaraz po ciężkim wstrząsie dochodzisz do siebie i naprawdę, dochodzisz do siebie, tak naprawdę do siebie siebie, bo oto właśnie dochodzi do głosu ta mowa, która już nie zgłasza się w ciszy do odpowiedzi podnosząc rękę do góry, czekając w kącie, aż ktoś zapyta o zdanie. Da pozwolenie, by zabrała głos.
Słyszę głosy, ale idę za jednym
Prawdziwy i co najważniejsze – własny głos z wewnątrz, już nie prosi o aprobatę otoczenia, nie. On ryczy jak lew na całe gardło – teraz ja, teraz, tu. Ten głos wie, że jest ważny i ma prawo wybrzmiewać. Ten głos wie, że jest tak naprawdę jedynym głosem, za którym trzeba iść – bo jest Twój i wypływa z wewnątrz jestestwa, a nie jest sterowaną zewnętrznie pieśnią ludu – o ludzie i jego pomysłach na Twoje życie, za którymi głucho podążasz, bo nie słuchasz siebie. W tej pieśni słychać wszystko, tylko nie Ciebie, to nie Twój głos.
Strach innych ludzi, bo nie znają Twojej drogi i na wszelki wypadek, poboją się za Ciebie/ o to, że Tobie może wyjść, podczas gdy oni nigdy nie spróbowali. Słychać tam dobre rady kierowane ku przestrodze, żebyś czasem nie przegięła z wychodzeniem z komfortowej strefy przeciętnego życia z przeciętnym poczuciem spełnienia. A najbardziej słychać tylko głosy innych ludzi, którzy śpiewają o sobie, a Ty myślisz, że powinnaś słuchać, bo ktoś Ci kiedyś powiedział, że niegrzecznie przerywać. I tak słuchasz przez całe życie co Ci mówią inni, działasz dopiero, kiedy dostajesz zielone światło z napisem POPIERAM TWOJE WYBORY. I choć to rodzina, przyjaciele czy partner, nadal zdanie innych liczy się dla CIebie bardziej niż Twoje własne. Dlaczego? Bo oddałaś w ręce innych wolność stanowienia o sobie. Może jeszcze pamiętasz schematy z dzieciństwa, kiedy czułaś się wartościowa tylko wtedy, kiedy rodzić pochwalał Twoje zachowanie. Może dopiero wtedy słyszałaś, że zasłużyłaś, by ktoś był z Ciebie dumny.
Tu zauważam taki trochę paradoks, bo czasami, żeby usłyszeć siebie nie wystarczy siedzieć w ciszy, czasem trzeba usłyszeć innych ludzi, żeby dowiedzieć się, że chce się robić zupełnie inaczej, niż oni mówią.
Bez głosu otoczenia być może nie da się odkryć tego wewnętrznego głosu, który potrzebuje wybrzmieć. Zagłuszyć to, co mówią inni. Dowiedzieć się, że mamy lepszy dla siebie plan na życie.

co powiesz na maleńkie
ROBIE CO CHCE
Potrzebujemy ludzi.
Przyrównywanie siebie do innych nigdy nie jest dobrym pomysłem. Chyba że jest, bo wtedy zobaczysz, że to, co podziwiasz w innych ludziach jest dane także tobie i dzwoni potężnym biciem twojego serca, z zawołaniem głęboko ze środka twojego człowieka – JESTEŚ WSZYSTKIM CZEGO SZUKASZ, SWOIM UZNANIEM, MOTYWACJĄ, WSPARCIEM, DROGĄ, PRAWDĄ, ŻYCIEM. Nie potrzebujesz uznania z zewnątrz, dopóki potrafisz dać je sobie sama. Nie musisz usłyszeć, że droga, jaką wybrałaś, jest słuszna, kiedy WIESZ, że jest. I kiedy ktoś ma inne zdanie w Tym temacie, Ty ze spokojem to przyjmujesz, ponieważ znasz już swoją drogę.
Czyjaś niezgoda czy niezrozumienie moich działań nie jest dla mnie ciosem, a raczej informacją o tym, że mogę i chcę decydować o sobie i właśnie to robię. W zgodzie ze sobą to czasem totalnie na przekór światu. Bez jakiejś wymuszone przekory, naturalnie swoim rytmem.
Przeglądanie się w innych ludziach i patrzenie z zachwytem, tęsknotą, poczuciem braku czy nawet zazdrością na te cechy, które w nich widzimy, pozwala narodzić się pytaniu – czy też chcę taka być? Odważna i systematyczna? Wytrwała w dążeniu do celu? Jeśli tak, to dlaczego nie jestem? Dlaczego uważam, że nie jestem? Czy wiem, że mogę być taka, jeśli tylko chcę?
Jeśli chcę być wytrwała, to dlaczego się poddaję? Jeśli chcę być konsekwentna w działaniu, to dlaczego odkładam działanie na kiedy indziej?
Dlaczego moje plany pozostają tylko w sferze planów?
Jeśli chcę realizować siebie, to dlaczego przedkładam zdanie innych nad moją własną opinie na swój temat? Na temat drogi, którą wybrałam? Sposobu wyrażania siebie?
Jeśli chcę coś robić, to dlaczego tego nie robię?
Jeśli chcę być w jakimś miejscu, to dlaczego tam nie zmierzam ? Dlaczego nawet nie podejmuję próby sprawdzenia, czy wiem którędy?
Ja nie urodziłam się odważna do życia i pełna wiary w siebie.
Nauczyłam się tego, ponieważ chciałam stać się odważna i pełna wiary we własne siły. I wiem o sobie to wszystko dzięki ludziom, którzy są ze mną w tej drodze ciągłej nauki oraz dzięki tym, których obserwowałam i nadal obserwuję – dzięki odważnym w moich oczach ludziom, którzy po prostu idą przed siebie w swojej własnej prawdzie.
Podaj rękę i chodź.

Może Ci się spodobać

Najgorszy problem na świecie, czyli co robić kiedy ktoś Cię … podziwia ? :O (Ty mi powiedz!)
1 grudnia 2019
Dzieci Gwiazd (Kawałek nieba) – Listy do ludzi – PROLOG
24 listopada 2018