
Za wszystkie końce świata, bez których nie byłoby nowych początków!
Nowe początki są najlepsze.
Zawsze możesz zacząć od nowa. W każdej chwili. Zawsze. Nikt nam tego nigdy nie odbierze. Nigdy!
Nieważne, jak bardzo poturbuje Cię życie, zawsze możesz zacząć od nowa.
I zawsze będziesz musiał zaczynać od nowa, bo nic nie jest constans, pamiętasz? Czasem życie nas przymusza i robi za nas ten pierwszy krok w stronę nowego, kiedy zwalniają nas z pracy, nagle zostawia nas osoba, o której myśleliśmy w kategoriach “na zawsze” i mamy te chwile, kiedy “wali nam się świat”. I właśnie całe szczęście, że on się wali! A niech się wali, bo to dzieje się po to, byśmy wreszcie ruszyli budować swój świat na nowa, zamiast tkwić w czymś, co nas dusi, co już nie jest dla nas.
Miałam w swoim życiu końców świata z kilkanaście. Też myślałam, że to koniec świata, kiedy nagle z dnia na dzień dostałam wypowiedzenie w pracy, której szczerze nienawidziłam, ale byłam wtedy sama z córką w wynajętym mieszkaniu, bez oszczędności, z pustą lodówką i ledwo żyłam, bo wydawało mi się, że życie jest totalną harówką i zaraz wyzionę ducha. Dostałam wypowiedzenie, byłam biedna i głodna, mój ówczesny “chłopak” nie odbierał telefonu drugi dzień i byłam tak przygnieciona wtedy, że już było mi wszystko jedno, co się wydarzy, a za 3 dni siedziałam już w pociągu z Wrocławia do Gdyni i nie miałam pojęcia, że zaraz dostanę w głowę jakąś totalną magią i moje życie zostanie rozbite w gwiezdny pył, a potem wszystko się nagle poskłada, wskoczy na miejsce, scali w jeden, cudowny wzór.
O najpiękniejszej historii miłosnej, jaką znam, napiszę jeszcze tonę tekstów na blog, ale dziś musisz wiedzieć tylko, że czasem najbardziej czarne scenariusze, które co gorsza właśnie odgrywają się w naszym życiu, prowadzą do czegoś absolutnie pięknego i niesamowitego.
Czy 6 lat temu będąc w czarnej dupie, pomyślałabym, że będę siedzieć na balkonie z widokiem na ocean i wulkan i robić to, co kocham – pisać; i to listy do Ludzi i jeszcze tańczyć oraz na przemian wylewać łzy wdzięczności oraz zachwytu nad światem? No co ty? Nie śniło mi się takie życie, ale po drodze musiałam parę razy się przeczołgać, dostać w łeb, podtopić w błocie i stwierdzić – nie no, to chyba nie jest szczyt ludzkich możliwości, taka chujoza, coś musi być więcej w tym życiu, co, życie? Nie no, dawaj coś lepszego…
I to nie jest jakieś wybitne osiągnięcie, ten balkon z widokiem na ocean, to nie jest coś poza Twoim zasięgiem, coś bardzo niedostępnego i zarezerwowanego tylko dla jakiegoś wąskiego grona ludzi. Każdy może to mieć, a pierwsze co możesz zrobić, by po to sięgnąć, to przestać myśleć, że nie możesz tego mieć.
Drugie, co możesz zrobić, to pobrać mój bezpłatny e-book, o tu:
Wszystko jest po coś, czy to widzisz, czy nie.
Wszystko co robisz w życiu, ma Cię naprowadzić na Twoją drogę, na drogę realizacji, doświadczeń potrzebnych Ci do wzrostu.
Musimy nauczyć się nowych początków, bo to jest wpisane w naturę życia, wzlot i upadek, góra i dół, początek i koniec. Choć słowo „musimy” bardzo kłuje nas w uszy, to te nowe początki są nieodzownym elementem życia. Im szybciej nauczymy się przez nie przepływać, zamiast walczyć z nieuchronnie nadchodzącymi falami zmian, tym łatwiej będzie nam się poruszać w tej niezmiennie falującej rzeczywistości. NIC. NIE. TRWA. WIECZNIE. Gdyby tak było, nie było by mowy o jakimkolwiek wzroście.

Nic nie trwa wiecznie.
Egzamin z “nowych początków”
Zaczynałam już tyle razy od nowa, że aż dziwię się, że tak długo zajęło mi dotarcie do tego, że nowe początki to coś cudownego. Przez całe życie się bałam. Nowych sytuacji, nowych ludzi, nowych rzeczy, nowych początków. Bałam się zaczynać, bo nie wierzyłam, że mogę skończyć. Nie kończyłam rzeczy.
Przez swoje życie zmieniałam miejsca zamieszkania jakieś 10 razy. Takie przeprowadzki pełną gębą, że zabierałam wszystkie swoje graty i przenosiłam wszystko, co mam i wszystko co znam, do zupełnie nowego miejsca. Nie liczę chwilowych pobytów w nowych miejscach, na miesiąc czy dwa, jak modelkowe wojaże tu i tam czy 3 miesięczny staż w Izraelu, w ciągu którego przeprowadzałam się 3 razy! i miałam okazję mieszkać w obozie wojskowym na pustyni (kiedyś opowiem). Nie liczę także powrotów do rodzinnego domu, do rodziców, z podkulonym ogonem jak zbity pies, z gorzkim poczuciem porażki, że znowu w życiu mi nie wyszło.
Te nowe początki były cały czas gdzieś obok mnie.
Zaczynałam już tyle razy od nowa, że mam w sumie z tego profesurę, chociaż nie skończyłam studiów. To znaczy skończyłam tak, że uznałam, że to już koniec mojej przygody z Uniwersytetem. Pod koniec ostatniego semestru. Rodzice nie mogli w to uwierzyć, że jak to, jak można rzucić szkołę, kiedy tak mało brakuje do końca?! Czy mi brakuje teraz czegoś do końca? Żeby pisać? Nie. Czy to, że nie mam dyplomu z dziennikarstwa zamknęło mi drogę do robienia tego, co kocham – pisania? A czy widzisz, abym przez to nie mogła pisać? Poszłam do szkoły muzycznej, już jako dorosła kobieta i jej także nie skończyłam, bo w ostatnim semestrze dotarło do mnie, że ja kocham muzykę nie dlatego, że chcę ją tworzyć, tylko dlatego, że ja muszę do niej tańczyć. Czy doszłabym do tego bez tej szkoły muzycznej? Nie wiem na pewno, ale prawdopodobnie nie. I poznałam tam ludzi, nieprzypadkowo, poznałam tam ludzi, którzy na zawsze zmienili mnie i moje postrzeganie świata. Przestałam jeść mięso. (Dziękuję Julka, Aga, Choli) Zaczęłam medytować. (Dziękuję Julka, Aga, Choli!) Przełamałam kolejne bariery. Śpiewałam na głos, a nie w myślach. Skomponowałam swój pierwszy ( i ostatni :D) utwór, zagrałam go na pianinie, wyprodukowałam od początku do końca. Odkryłam dzięki tej szkole taniec, który jest moim odkryciem życia.
Nowy początek, który nie został doprowadzony do końca, a jednak przyniósł… kolejne nowe początki.
Jak mandala, z której ostatniego elementu wyrasta następny. I następny. I tak w nieskończoność. Koniec jest zawsze jakimś początkiem. Zawsze. Nie płacz, że coś się skończyło, ciesz się, że zaczyna się coś nowego. ( To znaczy płacz, jeśli tylko potrzebujesz, płacz kiedy chcesz, płacz bez względu na to ile masz lat i jakiej jesteś płci, płacz jest potrzebny i zawsze dobry. Kiedy już się wypłaczesz, przypomnij sobie te słowa – coś się właśnie skończyło, bo jesteś GOTOWA na nowy rozdział, nowy start, nowy początek. I to jest dobra wiadomość)

Każdy koniec jest jakimś początkiem. Oczywista oczywistość. Pamiętasz o niej ?
I jedna prosta rada, która może ułatwić to pływanie w rzeczywistości.
Spróbuj dostrzegać ten dar zaczynania od nowa z każdym nowym porankiem. Z każdym następnym poniedziałkiem, z każdym następnym nowiem.
Zestaw naprawczy na poniedziałek – do użycia od zaraz
Nie musisz czekać do nowego roku. Każdy dzień jest nowym początkiem. Otwierasz oczy, masz nowy plan, wstaje nowy dzień, Słońce wstało zza horyzontu, Ty też możesz. Świeć
AHO!
Do jutra <3
Jutro podzielę się najlepszymi sposobami na rozpoczęcia dnia, jakie znam!
Buziaki
Cudownego Nowiu!
Może Ci się spodobać

O tym, żeby karmić swoje wewnętrzne dziecko marzeniami.
29 maja 2021
Rozmowa z Duszą/Medytacja w ruchu/List do Stwórcy/Życzenie do gwiazdy
13 kwietnia 2018