
ZANIM ZAFIKSUJESZ SIĘ NA „GOOD VIBES ONLY”, STRZEL SOBIE BROWAR W PARKU
Tak dla równowagi.
Nie mam jakichś oporów przed publicznym, emocjonalnym ekshibicjonizmem i nawet nie robi mi to, że piszę o tym na instagramie czy na innym fejsbuku. Uprawiam z ogromną namiętnością ten ekshibicjonizm z jednego powodu – ogromnie mnie cieszy bycie człowiekiem na tej planecie, w tym ludzkim ciele z totalnie niespokojnym umysłem i dzielenie się swoim człowieczeństwem z innymi ludźmi. Jaram się tą możliwością. I właśnie dlatego prowadzę blog.
Blog oderwany od rzeczywistości, zupełnie jak moja głowa i ja sama, bo rzeczywistość nie jest w ogóle tym, czym się wydaje. Mam na to papiery.
Tym czasem.
Nic co ludzkie nie jest mi obce, I mean, naprawdę nic. Człowieczeństwo to dla mnie pełna paleta barw, którą tworzy każdy aspekt naszego życia tu. Pasmo porażek, upadek przez upodlenie, błądzenie w jaskiniach zła, podtapianie się w kałuży (własnej) nienawiści, nasza ciemna strona zwana jungowskim cieniem – to wszystko jest elementem żywota ludzkiego, niezbędnym do życia, niezbędnym do wzrostu. Zupełnie jak doniosłe chwile radości, momenty wielkiego wzruszenia, ekstatyczne uniesienia, te kopy energii nie wiadomo skąd, które sprawiają, że szybuje się pod niebo. Naturalnie chcielibyśmy doświadczać tylko cudowności losu, bo wszystko, co niewygodne, nasz umysł klasyfikuje jako cierpienie.
Rozwój – duchowy czy też nazwijmy go osobistym, leży w ludzkiej naturze.
W ogóle przecież rozwój leży w ludzkiej naturze, jest w zasadzie przyczyną naszego pojawienia się na Ziemi. Ale bywa także pułapką. Łatwo w nią wpaść zachłystując się tym całym tematem i poznając coraz to nowe narzędzia i ścieżki, zawlec swoją istotę w rejony iluzji, od których przecież – paradoksalnie – podążanie duchową drogą miało nas uchronić. Więc poszukując oświecenia, zamiast po prostu być świadomą każdej chwili, zmęczyłam się do tego stopnia, że zatęskniłam bardzo za tą częścią mnie, którą pogrzebałam, bo nie pasowała mi do nowej wizji nowej mnie, tej po stronie lepszego życia, oświeconego. Bo tylko miłość, co nie, współczucie ponad wszystko, serce na dłoni, może jeszcze drugi policzek jak nakazuje pismo? Good vibes only. No hard feelings. Be the change you want to see.

good
vibes
only
Zatęskniłam za słuchaniem gangsta rapu, pokazywaniem faków do bezczelnych typów, bezkompromisowym stanem posiadania wszystkiego w dupie i nieznośnymi (dla otoczenia) momentami, kiedy pozwalałam mojemu wewnętrznemu bachorowi nieskrępowanie wrzeszczeć i szaleć, czy to z ekscytacji, wkurwienia, rozpaczy, rozczarowania, czegokolwiek, co w danym momencie czuł i potrzebował wyrazić.
Tęskniłam także za legalnym strzeleniem sobie browara na ławce w parku wieczorową porą, okraszonego mięsistym bluzgiem lub dwoma, na to, co jest w istocie chujowe.
Przecież życie to nie tylko good vibes only.
Zgasiłam w sobie ogień, bo chciałam pływać o oceanie spokoju, odrzuciłam złość, która jest w stanie wspaniale napędzić do działania, zapomniałam gdzie jest sens w tym wszystkim – bo przecież niemożliwe, że tylko w dotarciu do pustki, o której piszą buddyści.
A gdzie to soczyste życie, po które tu przyszliśmy?
Przegięłam z odchyleniem skali w drugą stronę.
Zmęczyło mnie moje własne zaprzeczanie ludzkiej naturze.
Człowiek jest chyba mistrzem balansowania po końcach przeciwległych biegunów równowagi. A chodzi przecież o to, żeby trzymać się możliwie jak najbliżej (o)środka. Centrum. Przecież wszystko jest już w nas. W centrum. Ty my jesteśmy swoim centrum. I może właśnie o to chodzi, żeby nie wyłazić za daleko żadną z dróg, a umiejętnie pływać w obrębie źródła, które jest w nas?

Na zdrowie, jak to się mówi, chociaż alko ma ze zdrowiem mało wspólnego
Jeden browarek na molo nikogo nie zabił. Cztery też nie.

11 i pół sposobu na dobry poranek
Może Ci się spodobać

Nadchodzi Nowy Świat, to już. Listy do ludzi 5 #przebudzenie
24 marca 2020
Jak się dowiedzieć co w Twoim życiu już Ci nie służy? LISTY DO LUDZI 4 #poznajswójcień
19 grudnia 2019